Wczesnym popołudniem w sobotę 31 lipca podjazd kozacki usiłował zdobyć obwarowany nad rzeką Tanew obóz wojskowy Króla Jana Kazimierza. Z obu stron padały strzały, słychać było okrzyki zagrzewające do walki oraz jęki rannych. Wedle obserwacji zgromadzonej gawiedzi obozu nie zdobyto.
Po rekonstrukcji potyczki wojska koronne strzegące obozu udostępniły go dla publiczności.
Rekonstrukcja obozu jak i potyczki polegała na jak najbardziej wiernym odtworzeniu zasad funkcjonowania VXII wiecznego obozu wojskowego, naczyń, potraw, namiotów, uzbrojenia, ubiorów, taktyki walki i jej przebiegu. Wojowie posilali się po walce, tym co uwarzyły nad ogniskiem białogłowy. Strzegły one nie tylko ogniska, miały też pilne baczenie na biegające po obozie dzieciaczki.
Obok oddziałów piechoty polskiego i zachodniego autoramentu, artylerii, saperów, kozaków w skład których wchodzili uczestnicy obozu z całego kraju i Ukrainy, po raz pierwszy w historii polskiej rekonstrukcji XVII wieku do walki ruszyli także Szkoccy rekonstruktorzy.
Wywiad z Mateuszem Stawowym - głównym inicjatorem rekonstrukcji w Borowcu poniżej.
Rekonstrukcja obozu jak i potyczki polegała na jak najbardziej wiernym odtworzeniu zasad funkcjonowania VXII wiecznego obozu wojskowego, naczyń, potraw, namiotów, uzbrojenia, ubiorów, taktyki walki i jej przebiegu. Wojowie posilali się po walce, tym co uwarzyły nad ogniskiem białogłowy. Strzegły one nie tylko ogniska, miały też pilne baczenie na biegające po obozie dzieciaczki.
Obok oddziałów piechoty polskiego i zachodniego autoramentu, artylerii, saperów, kozaków w skład których wchodzili uczestnicy obozu z całego kraju i Ukrainy, po raz pierwszy w historii polskiej rekonstrukcji XVII wieku do walki ruszyli także Szkoccy rekonstruktorzy.
Wywiad z Mateuszem Stawowym - głównym inicjatorem rekonstrukcji w Borowcu poniżej.
1. Czy czuje się Pan mieszkańcem naszej gminy?
Po części na pewno tak. Pomimo tego,że życiowo i zawodowo jestem związany z Warszawą w gminie Łukowa spędziłem liczne wakacje jako dziecko. Tu też moi rodzice zbudowali dom, gdzie co roku przyjeżdżam przynajmniej na część swojego urlopu i wtedy zdecydowanie najlepiej wypoczywam. Zatem po części czuje się łukowianinem.
2. Borowiec to prawie koniec świata dla okolicznych mieszkańców, a czym jest ta wieś dla Pana?
Jest dokładnie tym samym. Tylko ja widzę w tym końcu świata miejsce z dala od zgiełku i turystów, z bogatą historią lokalną i nie tylko. Wszystko to razem stwarza dla mnie idealne warunki dla odpoczynku jak i realizacji zamierzeń rekonstrukcyjnych o wysokim poziomie takich jak właśnie Obóz Jana Kazimierza.
3. Skąd taka historyczna pasja?
Na pewno na początku z lektur książek Sienkiewicza, potem z lekcji historii i historycznych publikacji. Najpierw była to fascynacja historią Rzeczypospolitej w jej Złotym Wieku, a gdy do Polski zawitała rekonstrukcja historyczna okazało się, że można naprawdę chociaż przez parę weekendów w roku być muszkieterem, husarzem czy też Lisowczykiem. Stało się to najwspanialszą pasją pod słońcem. Nie dość, że dzięki temu zgłębiamy naszą historię i poznajemy nowe fakty, ciekawostki, tradycje i obyczaje to raz na jakiś czas możemy żyć dokładnie tak, jak nasi przodkowie.
4. Dlaczego akurat czasy Jana Kazimierza?
Generalnie interesują mnie czasy trochę wcześniejsze, czyli panowania Ojca i Dziadka Jana Kazimierza, jednakże to historia związana z jego okresem panowania wiąże się w pewien sposób z naszą gminą i okolicami. Wydarzenia związane z powstaniem Chmielnickiego i przemarszem wojsk koronnych z odsieczą dla Zbaraża przez tereny Powiatu Biłgorajskiego wydały mi się na tyle interesujące, że postanowiłem z nich stworzyć podstawę merytoryczną dla naszego Obozu.
5. Jak doszło do powstania Wolontarzy Świętego Dyzmasa? Co oznacza ta nazwa?
Wolontarze Świętego Dyzmasa powstali wtedy, gdy grupa przyjaciół zajmujących się samodzielnie rekonstrukcją historyczną lub interesujących się historią postanowiła razem wyjeżdżać na turnieje nie jako dostawka do innych grup tylko jako samodzielna formacja. Nie chcieliśmy być kolejnym "bractwem rycerskim" ani "chorągwią ziemi" jakiejś tam, których w Polsce jest bez liku. Nasza nazwa miała być oryginalna i po części oddawać ducha naszej grupy. W trakcie poszukiwań pomysłu na nazwę jeden z kolegów natknął się na opisy świętych. Pośród wielu znanych nam świętych trafił na jednego, o którym prawie każdy zapomniał, a był on idealnym patronem dla naszej grupy. Był to święty Dyzmas, czyli dobry łotr z ukrzyżowania Jezusa Chrystusa, który został pierwszym chrześcijańskim świętym. Jest on dzisiaj patronem dobrej śmierci i łotrów nawróconych, symbolem bożego miłosierdzia. Jednym słowem najlepszy patron dla chorągwi żołnierzy i awanturników jakimi byli wolontarze w XVII wieku.
6. W ubiegłym roku w Borowcu odbyła się pierwsza rekonstrukcja obozu Jana Kazimierza. Jaki ona miała charakter i kto wziął w niej udział?
W ubiegłym roku dotychczasowe spotkania towarzyskie w strojach przyjęły formułę prawdziwego projektu rekonstrukcyjnego. Postawiliśmy sobie wysoko poprzeczkę kładąc głównie nacisk na historyczność strojów i wyposażenia uczestników jak i sposób funkcjonowania obozu. Lista grup była mniej więcej taka sama jak na tegorocznej imprezie plus nasi przyjaciele z Chorągwi Rycerstwa Ziemi Lubelskiej, Zamojskiego Bractwa Rycerskiego ale bez Dragonów Pana Fredry, czy też naszych przyjaciół ze Szkocji, czyli Colonel William Gordon Regiment of Foot.
7. Istnieje pewna moda na rekonstrukcje, czym Pana działalność się różni od typowych nastawionych na widowiskowość rekonstrukcji historycznych.
Dla nas głównym założeniem jest wierne oddanie realiów epoki poprzez pieczołowite rekonstruowanie broni, strojów, naczyń, instrumentów, czy też wyposażenia obozowego jak i obyczajów, tradycji pieśni itp. Wydaje mi się, że taka forma przedstawiania historii szerszej publiczności jest bardziej właściwa i ciekawa dla odbiorców.
8. Kogo w tym roku zaprosił Pan do Borowca
W tym roku gościliśmy:
Cyvilbande Regiment
Regiment Króla Jago Mości
Wolną Kompanię Sarmacką
Zaciężną Rotę Piechoty Polskiej
Warchołów i Pijanice
Kompanię Wolontarską z Kielc
Colonel William Gordon Regiment of Foot
Dragonów Pana Fredry
Pospolite Ruszenie Szlachty Ziemi Krakowskiej
9. Jak udało się Panu zainteresować szkockich rekonstruktorów historycznych Obozem w Borowcu?
Z dowódcą szkockiej grupy Stevem Langanem znam się poprzez korespondencję meilową od jakiegoś półtora roku. Wymienialiśmy się informacjami na temat historii, stroju i wyposażenia szkockich żołnierzy służących w Polsce w XVII wieku. Należy pamiętać, że to właśnie w Polsce żyła największa społeczność szkocka w XVII wieku poza granicami ich ojczyzny. Obydwaj pokazywaliśmy sobie zdjęcia z różnych imprez w naszych krajach. Tak zrodził się pomysł przyjazdu Szkotów do Polski. Byli bardzo zainteresowani naszym sposobem rekonstrukcji jak i Polską, a ostatecznie przekonały ich zdjęcia z poprzedniego obozu gdzie widzieli Tanew i Puszczę Solską.
10. Dlaczego obozowisko nie było dostępne przez tydzień dla widzów?
Od poniedziałku do piątku de facto w obozie trwały prace budowlane i przygotowawcze, codziennie przyjeżdżali nowi ludzie. Było sporo rzeczy do zrobienia, a i fakt, że dopiero od czwartku zaczęliśmy chodzić w strojach historycznych także był znaczący. Piątek jest dniem kiedy przyjeżdża najwięcej uczestników, mamy duży ruch w obozie, jedni rozstawiają namioty, drudzy budują stoły, inni się dopiero wypakowują, więc obóz tak naprawdę jest w 100% przygotowany do pokazywania go turystom dopiero wieczorem. Sobota jest dniem kiedy możemy poćwiczyć swobodnie szermierkę, strzelanie, musztry jak i po prostu nacieszyć się swoim towarzystwem, dlatego też zdecydowałem się na potyczkę i zwiedzanie obozu w sobotnie popołudnie. W przyszłym roku postaramy się, żeby części imprezy przewidziane dla publiczności odbyły się w niedzielę, dzięki czemu większa ilość mieszkańców gminy jak i okolic mogła by zobaczyć nasze poczynania.
11. Taka forma przekazu wiadomości historycznych jak obóz wojskowy jest najbardziej skuteczna zwłaszcza dla młodzieży w poznawaniu naszych chwalebnych dziejów narodowych.
Jak najbardziej się zgadzam. Różnica pomiędzy przeczytaniem o tym, że w trakcie bitew posługiwano się pistoletami skałkowymi, a trzymaniem go w ręku i strzeleniem z niego jest kolosalna. Historia żywa w naszym wykonaniu jest najłatwiej przyswajalna, bardzo interesuje oglądających jak i pozwala nam rozwiać sporo mitów, które do dzisiaj pojawiają się w podręcznikach do historii. Taka forma przekazu wiedzy historycznej jest bardzo interaktywna i dla turystów nierzadko kończy się zaciąganiem do grup rekonstrukcyjnych. Młodzi ludzie którzy trafiają na nasze imprezy często łapią bakcyla i po jakimś czasie kiedy Sienkiewicz już nie wystarczy zgłaszają się do nas i dalej już jako nasi koledzy propagują historię Rzeczypospolitej.
Chciałbym jeszcze w jakiś sposób na kończąc ten wywiad podziękować dla Gminie Łukowa, a w szczególności Panu Wójtowi i Pani jak i naszemu sponsorowi firmie Pana Grzyba Agrosab.
Po części na pewno tak. Pomimo tego,że życiowo i zawodowo jestem związany z Warszawą w gminie Łukowa spędziłem liczne wakacje jako dziecko. Tu też moi rodzice zbudowali dom, gdzie co roku przyjeżdżam przynajmniej na część swojego urlopu i wtedy zdecydowanie najlepiej wypoczywam. Zatem po części czuje się łukowianinem.
2. Borowiec to prawie koniec świata dla okolicznych mieszkańców, a czym jest ta wieś dla Pana?
Jest dokładnie tym samym. Tylko ja widzę w tym końcu świata miejsce z dala od zgiełku i turystów, z bogatą historią lokalną i nie tylko. Wszystko to razem stwarza dla mnie idealne warunki dla odpoczynku jak i realizacji zamierzeń rekonstrukcyjnych o wysokim poziomie takich jak właśnie Obóz Jana Kazimierza.
3. Skąd taka historyczna pasja?
Na pewno na początku z lektur książek Sienkiewicza, potem z lekcji historii i historycznych publikacji. Najpierw była to fascynacja historią Rzeczypospolitej w jej Złotym Wieku, a gdy do Polski zawitała rekonstrukcja historyczna okazało się, że można naprawdę chociaż przez parę weekendów w roku być muszkieterem, husarzem czy też Lisowczykiem. Stało się to najwspanialszą pasją pod słońcem. Nie dość, że dzięki temu zgłębiamy naszą historię i poznajemy nowe fakty, ciekawostki, tradycje i obyczaje to raz na jakiś czas możemy żyć dokładnie tak, jak nasi przodkowie.
4. Dlaczego akurat czasy Jana Kazimierza?
Generalnie interesują mnie czasy trochę wcześniejsze, czyli panowania Ojca i Dziadka Jana Kazimierza, jednakże to historia związana z jego okresem panowania wiąże się w pewien sposób z naszą gminą i okolicami. Wydarzenia związane z powstaniem Chmielnickiego i przemarszem wojsk koronnych z odsieczą dla Zbaraża przez tereny Powiatu Biłgorajskiego wydały mi się na tyle interesujące, że postanowiłem z nich stworzyć podstawę merytoryczną dla naszego Obozu.
5. Jak doszło do powstania Wolontarzy Świętego Dyzmasa? Co oznacza ta nazwa?
Wolontarze Świętego Dyzmasa powstali wtedy, gdy grupa przyjaciół zajmujących się samodzielnie rekonstrukcją historyczną lub interesujących się historią postanowiła razem wyjeżdżać na turnieje nie jako dostawka do innych grup tylko jako samodzielna formacja. Nie chcieliśmy być kolejnym "bractwem rycerskim" ani "chorągwią ziemi" jakiejś tam, których w Polsce jest bez liku. Nasza nazwa miała być oryginalna i po części oddawać ducha naszej grupy. W trakcie poszukiwań pomysłu na nazwę jeden z kolegów natknął się na opisy świętych. Pośród wielu znanych nam świętych trafił na jednego, o którym prawie każdy zapomniał, a był on idealnym patronem dla naszej grupy. Był to święty Dyzmas, czyli dobry łotr z ukrzyżowania Jezusa Chrystusa, który został pierwszym chrześcijańskim świętym. Jest on dzisiaj patronem dobrej śmierci i łotrów nawróconych, symbolem bożego miłosierdzia. Jednym słowem najlepszy patron dla chorągwi żołnierzy i awanturników jakimi byli wolontarze w XVII wieku.
6. W ubiegłym roku w Borowcu odbyła się pierwsza rekonstrukcja obozu Jana Kazimierza. Jaki ona miała charakter i kto wziął w niej udział?
W ubiegłym roku dotychczasowe spotkania towarzyskie w strojach przyjęły formułę prawdziwego projektu rekonstrukcyjnego. Postawiliśmy sobie wysoko poprzeczkę kładąc głównie nacisk na historyczność strojów i wyposażenia uczestników jak i sposób funkcjonowania obozu. Lista grup była mniej więcej taka sama jak na tegorocznej imprezie plus nasi przyjaciele z Chorągwi Rycerstwa Ziemi Lubelskiej, Zamojskiego Bractwa Rycerskiego ale bez Dragonów Pana Fredry, czy też naszych przyjaciół ze Szkocji, czyli Colonel William Gordon Regiment of Foot.
7. Istnieje pewna moda na rekonstrukcje, czym Pana działalność się różni od typowych nastawionych na widowiskowość rekonstrukcji historycznych.
Dla nas głównym założeniem jest wierne oddanie realiów epoki poprzez pieczołowite rekonstruowanie broni, strojów, naczyń, instrumentów, czy też wyposażenia obozowego jak i obyczajów, tradycji pieśni itp. Wydaje mi się, że taka forma przedstawiania historii szerszej publiczności jest bardziej właściwa i ciekawa dla odbiorców.
8. Kogo w tym roku zaprosił Pan do Borowca
W tym roku gościliśmy:
Cyvilbande Regiment
Regiment Króla Jago Mości
Wolną Kompanię Sarmacką
Zaciężną Rotę Piechoty Polskiej
Warchołów i Pijanice
Kompanię Wolontarską z Kielc
Colonel William Gordon Regiment of Foot
Dragonów Pana Fredry
Pospolite Ruszenie Szlachty Ziemi Krakowskiej
9. Jak udało się Panu zainteresować szkockich rekonstruktorów historycznych Obozem w Borowcu?
Z dowódcą szkockiej grupy Stevem Langanem znam się poprzez korespondencję meilową od jakiegoś półtora roku. Wymienialiśmy się informacjami na temat historii, stroju i wyposażenia szkockich żołnierzy służących w Polsce w XVII wieku. Należy pamiętać, że to właśnie w Polsce żyła największa społeczność szkocka w XVII wieku poza granicami ich ojczyzny. Obydwaj pokazywaliśmy sobie zdjęcia z różnych imprez w naszych krajach. Tak zrodził się pomysł przyjazdu Szkotów do Polski. Byli bardzo zainteresowani naszym sposobem rekonstrukcji jak i Polską, a ostatecznie przekonały ich zdjęcia z poprzedniego obozu gdzie widzieli Tanew i Puszczę Solską.
10. Dlaczego obozowisko nie było dostępne przez tydzień dla widzów?
Od poniedziałku do piątku de facto w obozie trwały prace budowlane i przygotowawcze, codziennie przyjeżdżali nowi ludzie. Było sporo rzeczy do zrobienia, a i fakt, że dopiero od czwartku zaczęliśmy chodzić w strojach historycznych także był znaczący. Piątek jest dniem kiedy przyjeżdża najwięcej uczestników, mamy duży ruch w obozie, jedni rozstawiają namioty, drudzy budują stoły, inni się dopiero wypakowują, więc obóz tak naprawdę jest w 100% przygotowany do pokazywania go turystom dopiero wieczorem. Sobota jest dniem kiedy możemy poćwiczyć swobodnie szermierkę, strzelanie, musztry jak i po prostu nacieszyć się swoim towarzystwem, dlatego też zdecydowałem się na potyczkę i zwiedzanie obozu w sobotnie popołudnie. W przyszłym roku postaramy się, żeby części imprezy przewidziane dla publiczności odbyły się w niedzielę, dzięki czemu większa ilość mieszkańców gminy jak i okolic mogła by zobaczyć nasze poczynania.
11. Taka forma przekazu wiadomości historycznych jak obóz wojskowy jest najbardziej skuteczna zwłaszcza dla młodzieży w poznawaniu naszych chwalebnych dziejów narodowych.
Jak najbardziej się zgadzam. Różnica pomiędzy przeczytaniem o tym, że w trakcie bitew posługiwano się pistoletami skałkowymi, a trzymaniem go w ręku i strzeleniem z niego jest kolosalna. Historia żywa w naszym wykonaniu jest najłatwiej przyswajalna, bardzo interesuje oglądających jak i pozwala nam rozwiać sporo mitów, które do dzisiaj pojawiają się w podręcznikach do historii. Taka forma przekazu wiedzy historycznej jest bardzo interaktywna i dla turystów nierzadko kończy się zaciąganiem do grup rekonstrukcyjnych. Młodzi ludzie którzy trafiają na nasze imprezy często łapią bakcyla i po jakimś czasie kiedy Sienkiewicz już nie wystarczy zgłaszają się do nas i dalej już jako nasi koledzy propagują historię Rzeczypospolitej.
Chciałbym jeszcze w jakiś sposób na kończąc ten wywiad podziękować dla Gminie Łukowa, a w szczególności Panu Wójtowi i Pani jak i naszemu sponsorowi firmie Pana Grzyba Agrosab.
Z panem Mateuszem Stawowym rozmawiała Wiesława Kubów
- Szczegóły
- Gminny Ośrodek Kultury w Łukowej